27.05.2017

Baśń Oli pt. ,,Los ukarze każdego złego‘’

Zapraszamy do lektury - II miejsce w etapie gminnym!!!

         ,,Los ukarze każdego złego‘’

 

   Dawno,  dawno temu w głębi lasów Afryki Południowej zamieszkiwało plemię Buszmenów. Wodzem plemienia była 68-letnia Sonia, która ze względu na wiek nazywana była emerytką. Głównym bohaterem mojej baśni  będzie jednak 15-letni Noe, chłopiec jest podopiecznym Soni. Rodzice nastolatka zginęli z głodu około siedem lat temu i do tej pory przeżywa on utratę najbliższych dla niego osób. Nie licząc czasu spędzanego z emerytką, chłopiec dużo przebywa z Zoe, najlepszą przyjaciółką, która jest bardzo podobna do chłopca, może to dlatego, że wszyscy Buszmeni wyglądają prawie tak samo. Dziewczynka ma 12 lat, pomimo trzech lat różnicy wieku obydwoje dogadują się świetnie. Rodzice  Zoe zginęli z tego samego powodu, co rodzice nastolatka. Jednak gdyby spojrzeć na to z innej strony, charaktery mają odmienne. Dziewczynka jest bardzo rozważna, zawsze wie jak się zachować, odważna, marzycielska, chodzi z głową w chmurach. Noe za to jest niezdecydowany, opiekuńczy, odważny, skryty w sobie. Całe plemię myśli, że Zoe to siostra nastolatka, może to dlatego, że Sonia również zajmuje się dziewczynką jak i 15-latkiem. Chłopiec jest już bardzo samodzielny i nie potrzebuje dużej opieki, poza tym emerytka wie, że Noe jest bardzo ostrożny i nie wpakowałby się w kłopoty bez powodu. Jednak pewnego dnia wszystko się zmieniło. Dzień był bardzo słoneczny, zresztą jak co dzień. Yeros - 24-letni pomocnik 68-latki  przekazał nam nowinę, że emerytka sama nie zdoła tego zrobić i dlatego wysłała pomocnika do przekazania bardzo ważnej wiadomości.

 

- Pani Sonia jest chora, Bardzo chora - dodał rozczarowany Yeros.

 

- Jak to chora? -odpowiedziały dzieci chórem.

 

- Jest bardzo osłabiona, podejrzewamy dżumę dynamiczną. Nie można przebywać z Kobietą w jednym pomieszczeniu, chyba że jest to znachor bądź szaman.

 

- Rozumiem…. Możemy jakoś pomóc?  - zapytała Zoe.

 

- Jest jedno rozwiązanie, ale Pani Sonia nie życzyłaby sobie, żeby najważniejsze dla niej osoby podejmowały aż takie trudne zadania.

 

- Damy radę -  powiedział trochępoddenerwowanyNoe.

 

- Dobrze, za 15 min. spotkamy się w tym samym miejscu i wtedy opowiem wam szczegóły.

 

- Niech panu będzie, tylko proszę się streszczać - znów powiedziały razem dzieci.

 

Widać było, że Noe jest bardzo poruszony sytuacją, jednak nie dawał tego po sobie poznać. Starał się myśleć racjonalnie. Oczywiście Zoe również przejmuje się tą całą sytuacją, w myślach widzi wszystkie najgorsze scenariusze. Minęło już 15 min., Yeros jest bardzo punktualny, nie minęła minuta dłużej, a on już stał na baczność i czekał na dzieci.

 

- Już jesteśmy, powiedziała zasapana Zoe. Noe biegł z nią.

 

- Dobrze, więc jedynym sposobem na uratowanie Soni jest wędrówka na zachód w poszukiwaniu kwiatu o nazwie ,,Protea”.

 

- W czym ma nam pomóc ten kwiatek? -  zapytał Noe.

 

- Po prostu znajdźcie go, a obiecuję wam, że uratujemy emerytkę.

 

Dzieci bez chwili zastanowienia pobiegły do swojego namiotu, aby się spakować na przygodę życia. Sonia nigdy nie pozwalała im opuszczać terenu plemienia. Jednak kiedy jest to konieczne trzeba naprawdę pomyśleć o wszystkim. Wzięli chyba już najważniejsze rzeczy. Nie wahali się ani trochę, od razu wyruszyli na poszukiwania kwiatka. Co prawda Noe początkowo nie chciał, żeby Zoe szła z nim, jednak z kim miałaby zostać? Yeros zakazał kontaktowania się z Sonią, a ona była jedyną osobą, z którą dziewczynka mogłaby zostać. Dzieci bez wahania szły już dłuższy czas, nie obawiały się niczego. Droga była długa, a oni nie pokonali nawet połowy, co prawda szli już około 30 min., ale to i tak za mało. Nie wiedzieli nawet gdzie dokładnie się poruszać, szli po prostu na zachód. Największym zmartwieniem było jednak, że zabraknie im czasu, a właśnie w tej chwili było trzeba go bardzo, najbardziej oszczędzać. Zoe była już zmęczona, a z tego wykończenia zrobiły jej się czerwone rumieńce na policzkach.

 

- Noe, możemy zrobić sobie chwilę przerwy?

 

- Zoe, nie mamy tyle czasu, żeby robić sobie odpoczynki.

 

- To ty idź, ja tu zostanę.

 

- Dobrze zostanę z tobą, ale nie na długo.

 

Dziewczynka od razu odetchnęła z ulgą, że będzie mogła odpocząć chociaż chwilkę. Usiedli obok jakiegoś dużego drzewa. Chłopiec zdjął plecak z najpotrzebniejszymi rzeczami i położył go na ziemi. Zoe bez chwili zastanowienia wyciągnęła butelkę z wodą. Odkręciła korek i wypiła wszystko do samego dna. Najwyraźniej była bardzo zmęczona, a przecież szli dopiero godzinę. Dziewczynka oparła rękę na wysokim kamieniu, aż tu niespodziewanie z ziemi wyrosły metalowe drzwi. Nigdy nie widzieli czegoś takiego, bo przecież skąd wzięłyby się tu drzwi. Zoe od razu wyrwała się, żeby pociągnąć za klamkę, jednak niepewny Noe chwycił ją za nogę i zakazał wchodzenia do tajemniczych drzwi. Byli oczywiście ciekawi co kryje się za nimi, ale gdyby było to coś złego, wszystko poszłoby na marne. Zastanawiali się kilka minut i w końcu Noe powiedział, że zobaczą co jest w środku pod warunkiem, że on idzie pierwszy. Dziewczynka się zgodziła. Nastolatek nie spodziewał się, co może tam zastać, delikatnie pociągnął za klamkę i drzwi otworzyły się same. Za nimi było bardzo jasno, praktycznie nic nie było nic widać. Po chwili blask zaczął ustępować. To niemożliwe! Naprzeciwko drzwi był kwiat, którego szukali, a wokół było złoto! Skąd wzięły się tu te rzeczy?! Zoe nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Noe wbiegł do środka żeby upewnić się że to nie żart. To jest naprawdę! Pierwsze za co chwytał, był to ten cały kwiatek dla Yeros’a. Dziewczyna wbiegła po chłopcu, ona za to zaczęła pakować złoto do małego plecaka. Nadal nie mogła w to uwierzyć, przecież to rozwiąże ich wszystkie problemy! Wpakowała już tyle złota ile mogła, nie mogę wpakować go więcej, bo potem by go nie uniosła. Noe spojrzał na dziewczynkę i pokiwał głową. Chodź już, idziemy do domu. Zoe podbiegła do Nastolatka i złapała go za rękę. Znów ta długa droga, pomyślał 15-latek. Droga powrotna była szybsza, może to dlatego, że odpoczęliśmy. Jeszcze 16 min. i będziemy na miejscu, powiedział Noe. Dziewczynka uśmiechnęła się do chłopca i zaczęła biec w stronę plemienia. Nastolatek również uśmiechnął się do Zoe i pobiegł za nią. Okazało się, że nie było trzeba biec tak długo, ponieważ byli już na miejscu. Pierwsze co zrobili, to udali się do Yeros’a. Mężczyzna uśmiechnął się złowrogo i wyrwał kwiatka z rąk Noe.

 

- Dziękuję, spisaliście się na medal - powiedział podejrzanym głosem Yeros.

 

- Czyli teraz Sonia będzie zdrowa?

 

- Jasne, jasne już do niej lecę, jednak zadam jeszcze jedno pytanie.

 

- Szybko, nie mamy dużo czasu, jesteśmy bardzo zmęczeni.

 

- Dobrze, a więc jak to możliwe, że wróciliście tak wcześnie? -zapytał.

 

- Oszczędzaliśmy czas, streszczaliśmy się bardzo szybko.

 

Yeros bez żadnego słowa odszedł z kwiatkiem w ręku. Dzieci pobiegły do swojego szałasu, by pochować złoto, tak na oko było tam kilka tysięcy sztuk złotych talarów. Nie mieli pomysłu na kryjówkę, więc jak na razie schowali złoto pod swoje poduszki. Teraz marzyli tylko o tym, żeby zobaczyć Sonię, jednak w namiocie emerytki zastali tylko Yeros’a mówiącego samego do siebie. Noe nie słyszał dokładnie co mówi mężczyzna, jednak był pewien, że kwiat nie miał służyć do wyleczenia 68-latki. Czyżby on nas wykorzystał? Tak! No jasne, on chcę go sprzedać, żeby mieć dużo pieniędzy. Zoe zrobiła zaniepokojoną minę. Nastolatek wysłał 12-latkę do wspólnego szałasu, by pilnowała złota, zapewniał ją również, że niedługo wróci. Chłopiec wybrał się na poszukiwanie Soni, jeżeli nie ma jej w swoim namiocie to pewnie musi być w szałasie u Yeros’a. Noe poruszał się bezszelestnie, pobiegł do szałasu mężczyzny i było właśnie tak jak myślał. Emerytka leżała na łóżku i nie wyglądała na chorą. Chłopiec podbiegł do 68-latki i zapytał co tu robi. Kobieta odpowiedziała, że zemdlała i nie miała sił, żeby wstać. Noe był przejęty  całą tą sytuacją.

 

- Soniu, mamy dla ciebie wielką niespodziankę.

 

Emerytka nie wiedziała co myśleć. Chłopiec zaczął tłumaczyć całą historię, wspomniał również o tym, że Yeros ich wykorzystał. Kobieta nie mogła w to uwierzyć. Noe pomógł wstać jej z łóżka i udali się razem do mężczyzny. Było jednak za późno, Yeros najwyraźniej uciekł z kwiatkiem. Nic nie poradzimy, powiedział 15-latek. Masz rację, poparła go emerytka. Odnośnie niespodzianki to zapraszam cię do mojego szałasu, będziesz zachwycona. Sonia szła za Noe, proszę to wszystko dla Ciebie, powiedział uradowany nastolatek, odkrywając poduszki. Nie wiemy dokładnie ile tu jest, ale to wszystko dla Ciebie. Sonia nie mówiła nic ze zdumienia, poleciało jej kilka łez, jednak to chyba dobrze. Emerytka przytuliła z całych sił Zoe i Noe’go, jestem z was dumna, powiedziała z uśmiechem na twarzy. Dzięki tym pieniądzom będę mogła zapewnić lepsze życie dla naszego plemienia.

 

- A co z Yeros’em? - zapytała 12-latka.

 

Widać było, że Sonia jest przejęta zachowaniem mężczyzny, jednak w słowach pocieszenia powiedziała, że w pewnym czasie i go los ukarze. Chociaż gdyby nie on, nie mielibyśmy aż tylu pieniędzy, zażartowała dziewczynka i wszyscy żyli długo i szczęśliwie.

KONIEC

Aleksandra A. z kl. VI b

 

 

 

14
Dodaj Komentarz
  • 8
  • 5
  • 3
Komentarze