04.02.2014

Konkurs dla spostrzegawczych

Mamy dla Was kolejne zadanie. Poniżej umieściliśmy opowiadanie naszej Żyrafki Lokatki. W opowiadaniu tym wiele razy sprytnie ukryty został skrót Szkolnych Kas Oszczędności czyli sko. Ukryliśmy go na początku, w środku albo na końcu wyrazów. Waszym zadaniem jest w komentarzach napisać, ile razy w opowiadaniu występuje skrót sko. Spośród wszystkich autorów poprawnych odpowiedzi wylosujemy i nagrodzimy trzech laureatów. Życzymy powodzenia. Czytajcie uważnie :)

Feryjne przygody Żyrafki Lokatki

Jak co roku z utęsknieniem czekaliśmy na ferie. Ja jako żyrafa – zwierz ciepłolubny – nie przepadam za zimnem, ale skoro moje kochane dzieciaki przygotowały dla mnie przepiękny, ciepły płaszcz postanowiłam że w te ferie skończę z narzekaniem na chłód i będę się cieszyć z zimowych szaleństw. Już w pierwszym tygodniu ferii w moich drzwiach dziarsko stanęła Ania z zaproszeniem na boisko, z którego dzięki skorym do pomocy rodzicom powstało wspaniałe lodowisko. Pogoda dopisywała więc postanowiłam spróbować, zwłaszcza że dzieciaki przygotowały dla mnie dwie pary łyżew. Muszę przyznać, że strasznie się bałam ale postanowiłam skontrować swój strach z rzeczywistością albo przynajmniej nieco go zamaskować i wyskoczyłam na boisko. Kiedy zobaczyłam na lodowisku te wszystkie dzieci, nawet malutkie pomyślałam: no tak, czym skorupka za młodu……….A ja biedna dopiero musiałam się nauczyć jazdy na łyżwach. Spojrzałam na swój paskowany płaszcz oraz nisko na swoje łyżwy i postanowiłam wskoczyć na lód. Gdy tylko to zrobiłam okazało się, że mój plan to prawdziwe fiasko; moje długie nogi zaplątały się i chyba wiecie co było dalej…... Na szczęście skory do pomocy Darek zgromadził całe wojsko swoich kolegów, którzy pomogli mi wstać. Postanowiłam więc sprawdzić swoje umiejętności w innej zimowej dyscyplinie – skończyłam z łyżwami!!! Dzieciaki pomyślały, że taki zamaskowany paskowanym płaszczem zwierzak jak ja świetnie sprawdzi się w wojnie na śnieżki. Jednak i ten pomysł nie wypalił gdyż zamiast się maskować okazałam się bardzo skocznym, aczkolwiek łatwym celem. Moją ostatnią szansą były saneczki. Dzieci urządzały kulig. Kiedy wraz z Anią i Darkiem dotarliśmy na miejsce usłyszeliśmy jakby skowyt. Pomyśleliśmy, że to jakieś straszne psisko, albo lwisko z ogromną grzywą, które czai się w krzakach. Ale okazało się że skowyt należał do Franka Skowronka, który dziarsko próbował ciągnąc sanki z kolegami. I wtedy zrozumiałam, że skończyły się  poszukiwania idealnej zimowej zabawy dla żyrafy w paskowanym płaszczu. Byłam zachwycona mogąc ciągnąć sanki z moimi kochanymi SKO-wiczami.

 

9
Dodaj Komentarz
  • 10
  • 3
  • 4
Komentarze