Mazurolandia to park atrakcji położony na Mazurach w okolicy Gierłoży k. Kętrzyna. Łączy on zabawę z poznawaniem zabytków, kultury i historii regionu warmińsko-mazurskiego. To jedyne miejsce, w którym znajdują się miniatury najpiękniejszych budowli Warmii i Mazur, Park Militariów, grodzisko rycerskie, Park Rozrywki oraz moc innych atrakcji.

Drobiazgowo odtworzone obiekty zachwycają swoim urokiem i precyzją wykonania. Większość z nich przedstawiona jest w skali 1:25. Wśród miniatur znajdują się m.in.: zamek w Malborku, bazylika w Świętej Lipce, twierdza Boyen w Giżycku, pałac w Drogoszach, wieża Bismarcka w Mrągowie.

Odwiedzając grodzisko rycerskie można poznać okres średniowiecza. Tam mieliśmy możliwość m.in. przymierzenia zbroi rycerskiej, kolczugi, tarczy czy dobycia oburęcznego i ważącego ponad 25 kg „miecza Podbipięty” oraz oddania strzałów z łuku  na strzelnicy rycerskiej. Z wieży widokowej grodziska można było podziwiać wszystkie atrakcje Mazurolandii.

WALKA NA MIECZE Z INSTRUKTOREM TO DOPIERO BYŁO WYZWANIE.

MIECZ CIĘŻKI, ZBROJA TEŻ - ZASŁANIAĆ SIĘ TARCZĄ CZY IŚĆ DO PRZODU?

NASZ KLASOWY SZERMIERZ ŚWIETNIE SOBIE PORADZIŁ.

OLA POKONAŁA INSTRUKTORA - NIE MA JAK KOBIETY!

CZY POZNAJECIE TEGO KRZYŻAKA?

DZIELNY RYCERZ ZOSIA

A TO NIEUSTRASZONY RYCERZ DAMIAN

ORAZ WALECZNA WIKTORIA

STRZELALIŚMY Z ŁUKU. NAWET PANI PRÓBOWAŁA SWOICH SIŁ.

Obejrzeliśmy też wystawę „Euro 2012 w miniaturze”. Przedstawiał ona miniatury polskich i ukraińskich aren Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej 2012.
W jednym miejscu można było zobaczyć Stadion Narodowy w Warszawie, PGE Arenę w Gdańsku, stadiony miejskie we Wrocławiu i w Poznaniu, a także Stadion Olimpijski w Kijowie, Donbas Arenę w Doniecku, Lwów Arenę oraz Stadion Metalist w Charkowie. Oprócz ośmiu stadionów w skali 1:100 w hali wystawienniczej znajdowały się wielkoformatowe, archiwalne zdjęcia przedstawiające historię polskiej i ukraińskiej piłki nożnej.

Na koniec skorzystaliśmy też z uroków zabawy w parku rozrywki. Był basen z kolorowymi piłkami, tor przeszkód ze zjeżdżalniami i kolejka safari. Było dużo śmiechu. Można się było wyszaleć.

A WIECZOREM PRZY OGNISKU PIEKLIŚMY KIEŁBASKI, ŚPIEWALIŚMY TURYSTYCZNE PIOSENKI, BRALIŚMY UDZIAŁ W WESOŁYCH ZABAWACH RUCHOWYCH.

KIEŁBASKI I PIECZONY CHLEBEK SMAKOWAŁY JAK NIGDY.

NIE MA TO JAK SAMODZIELNIE PRZYRZĄDZIĆ SOBIE JEDZONKO.