21.02.2020

Dziś jest Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego

Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego to święto ustanowione w czasie 30. Sesji Konferencji Generalnej UNESCO 17 listopada 1999 roku i obchodzone corocznie 21 lutego.
Święto upamiętnia wydarzenia w mieście Dhace (obecnie stolica Bangladeszu), gdzie w 1952 roku pięciu studentów uniwersytetu zginęło podczas pokojowej demonstracji, w trakcie której domagali się nadania językowi bengalskiemu statusu jednego z dwóch języków urzędowych w Bengalu Wschodnim, należącym wówczas do Pakistanu. Oficjalnie rząd Pakistanu ogłosił bengalski językiem urzędowym w 1956 roku, po wielu latach sporów, a 21 lutego to obecnie święto narodowe w Bangladeszu.
Poza upamiętnieniem wymienionych wydarzeń, głównym przesłaniem międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego jest promocja wielojęzyczności oraz zwrócenie uwagi na chronienie różnorodności językowej, bezpośrednio związanej z problemem wymierania języków i kultur.

 

Jak wymiera język?

Dziś na świecie istnieje ponad 6 tysięcy żywych języków, choć w okresie największego zróżnicowania ludzkość używała około 13 tysięcy języków! Między XV a końcem XX wieku wymarła prawie połowa języków świata. Wśród 6 tysięcy języków używanych współcześnie większość to języki niszowe, którymi posługuje się od kilku do kilkunastu tysięcy osób. Mniej więcej 80 procent ludności świata porozumiewa się na co dzień w 80 językach dominujących, wśród których prym wiedzie chiński (dialekt mandaryński – ok. 1170 mln użytkowników), angielski (1135 mln), hiszpański (450 mln), hindi (400 mln) i arabski (350 mln). W ciągu ostatnich 70 lat zaprzestano używania ponad 200 języków, a proces ten przyspieszył na przełomie XX i XXI wieku na tyle, że do końca tego stulecia może zniknąć niemal połowa używanych języków. Unikatowe dziedzictwo lingwistyczne, kulturowe i antropologiczne zniknie z powierzchni Ziemi na zawsze.

chiński

Język chiński (dialekt mandaryński) ma na świecie najwięcej użytkowników i użytkowniczek. Fot. SubZeroConsciousness, CC BY 2.0

Do „śmierci języka” przyczyniają się przede wszystkim zmiany społeczne, głównie migracje i wyjazd młodych osób z danego terytorium w poszukiwaniu pracy, a tym samym oderwanie od korzeni. Proces wypierania języka trwa zwykle nie dłużej niż przez trzy pokolenia, można zaobserwować go dość dobrze wśród imigrantów hiszpańskojęzycznych w USA. Pokolenie pierwszych imigrantów jest zazwyczaj jednojęzyczne i w niewielkim stopniu posługuje się angielskim, pokolenie drugie jest już dwujęzyczne, uczy się języka ojczystego od rodziców, a języka dominującego – w szkole, z TV i z Internetu. Pokolenie trzecie poznaje wyłącznie język angielski, zarówno w domu, jak i poza nim. Czasem trzecie i czwarte pokolenie rozumie język przodków, ale nie potrafi się już nim posługiwać, a język ulega sporemu uproszczeniu w stosunku do oryginału. Na przykład kantońskie dzieci wychowane w Kanadzie mówią po kantońsku, ale nie używają tonów, które są charakterystyczne dla tego języka. Używają też uproszczonej składni, przez co język staje się niezrozumiały poza ich kręgiem.

Co więcej, sporo języków rdzennych używanych jest tylko w mowie, nie wykształciły pisma, a co za tym idzie – nie istnieją w oderwaniu od społeczności lokalnej. Do krewnych nie można przecież pisać ani listów, ani e-maili. Kiedy dzieci przestają komunikować się w języku rodziców i dziadków, język staje się zagrożony, co ma też związek z powszechną edukacją w języku dominującym – zazwyczaj nauka w szkołach obejmuje oficjalnie obowiązujący w kraju język, a tym samym rdzenne narzecze schodzi na dalszy plan. Język używany w domu to język „gorszy”.

Niechlubną rolę odgrywa też inżynieria społeczna i związane z nią wymieranie narodów, którego sztandarowy przykład pokazują zmiany wśród ludności zamieszkującej Syberię (np. przymusowa rusyfikacja ludów syberyjskich w ZSRR i wprowadzenie zakazu posługiwania się językiem ter na Półwyspie Kola). Całe plemiona wyginęły w wyniku chorób zakaźnych przywleczonych na nowe terytoria przez zachodnią cywilizację, ale niszczącą rolę odgrywają też powszechnie dostępne używki, np. alkoholizm jest chorobą wyniszczającą większość rdzennych Indian północnoamerykańskich i ludów Syberii, a uzależnienie od kokainy dziesiątkuje Indian nad Amazonką. Niekiedy odchodzenie języka udokumentowane zostaje w ostatnim stadium, jak przypadek języka ludu Bo, którym posługiwano się na Andamanach – Boa Senior, ostatnia kobieta, która umiała w nim mówić, zmarła w 2010 roku, a przez 30 lat nie mogła porozmawiać z nikim, kto rozumiałby jej język. Ten i podobne przypadki dokumentuje stowarzyszenie Survival International, zajmujące się losem ginących plemion.

W trosce o języki zagrożone UNESCO rozpoczęło program kontrolowania tego niekorzystnego zjawiska. W tym właśnie celu w 1996 roku opracowano po raz pierwszy Atlas Języków Zagrożonych, katalogujący informacje na temat 3000 języków używanych na świecie i zagrożonych wyginięciem. Katalog posługuje się pięciostopniową skalą zagrożenia, odzwierciedlającą stopień, w jakim dany język używany jest wśród członków społeczności. Wyróżnia po kolei:

  1. języki zagrożone (unsafe) – czyli takie, którymi posługują się wśród najmłodszego pokolenia tylko niektóre dzieci lub większość dzieci, ale w bardzo okrojonym zakresie (umożliwiającym co najwyżej komunikatywność);
  2. języki zdecydowanie zagrożone (definitely endangered) – językiem nie posługują się już w ogóle dzieci, jest używany przez pokolenie rodziców, dziadków;
  3. języki poważnie zagrożone (severely endangered) – językiem posługuje się pokolenie dziadków lub pokolenie starsze od nich.
  4. języki krytycznie zagrożone (critically endangered) – językiem posługuje się nieliczna grupa osób wśród najstarszego pokolenia;
  5. języki wymarłe (extinct) – język nie jest już używany w ogóle.

Według szacunkowych danych UNESCO zagrożone języki używane są głównie: w Indiach (196), USA (192, gdzie są to narzecza plemion indiańskich), w Indonezji (147), Chinach (144), Meksyku (144) i Rosji (136).

Po co chronić język?

Wiele języków wymiera naturalnie, wraz z odchodzeniem ostatnich przedstawicieli plemion, które się nimi posługiwały. Można zadać więc pytanie – po co właściwie chronić języki, skoro ich wymieranie to naturalny porządek świata? Problem w tym, że to właśnie natura przegrywa ten proces z globalizacją i homogenizacją kultury, ochrona języka to ochrona różnorodności i bogactwa kulturowego ludzkości. Wraz ze śmiercią języka ginie nie tylko jedyna w swoim rodzaju uporządkowana struktura leksykalna i gramatyczna, ale także pewien sposób opisu świata, myślenia, podejścia do czasu i natury. Na przykład Kallawaya z Boliwii stworzyli jedyne w swoim rodzaju językowe określenia roślin leczniczych w dżungli, Jupikowie z Alaski używają ponad 90 określeń dla różnych rodzajów lodu, a lud Tofa z Syberii posiada bogate nazewnictwo dotyczące hodowli reniferów, którą zajmował się przez wieki. Wyłącznie plemiona żyjące nad Amazonką posługują się językami, w których szyk zdania jest całkowicie odwrócony w stosunku do języków europejskich (dopełnienie – podmiot – orzeczenie), a Indianie Menomini z Minnesoty, którzy używają tradycyjnych metod eksploatacji lasów mieszanych i nie niszczą ich, mają cały zbiór zasad postępowania, który może zginąć wraz z ich językiem.

tofalarzy

Tofalarzy to jeden z ludów tureckich zamieszkujący wschodnią część Gór Sajan w obwodzie irkuckim (rosyjska Syberia). Jeden z najmniejszych narodów Rosji, liczący ok. 800 osób (2010 r.), z czego część używa języka tofalarskiego, który posiada bogate, unikatowe nazewnictwo dotyczące hodowli reniferów.

Języki szczególnie zagrożone bardzo często wymagają intensywnych programów wsparcia i planowania, które obejmują kilka działań. Najważniejsza jest oczywiście edukacja, czyli profilowany program nauczania języka w szkole, standaryzacja zagrożonych języków, czyli unormowanie ich zasad, o ile język wytworzył pismo – wspieranie wydawanych w nim książek, wzmocnienie pozycji języka w życiu publicznym, promowanie dwujęzyczności w miejscach pracy, administracji i kulturze. Często o wypieranie języka oskarżane są nowe media, ale i tutaj można dostrzec pozytywne strony, na przykład koncern Google stworzył stronę internetową „Projekt Zagrożone Języki”.
której zadaniem ma być zrzeszanie osób posługujących się wymierającymi językami oraz wymiana informacji dla wszystkich zainteresowanych tą tematyką.

Oczywiście najważniejsza jest szkoła, w której nauczanie dwujęzyczne obejmuje zarówno język oficjalny, jak i zagrożony, w którym uczy się innych przedmiotów. W Afryce organizowane są już szkoły działające na zasadzie internatu i uczące dzieci z terenów południowoafrykańskiego buszu rewitalizowanych języków rdzennych z rodziny khoi-san, czyli buszmeńsko-hotentockich. Za język rewitalizowany uznaje się taki, którego liczba użytkowników drastycznie zmalała i który w związku z tym wymaga silnego wzmocnienia. Rewitalizacja języka ma na celu dwa podstawowe zadania: nauczenie języka tych, którzy go nie znają (w szkole, w ramach edukacji pozaszkolnej), i zachęcenie zarówno tych, którzy znają język, jak i tych, którzy dopiero się go uczą, do posługiwania się nim na co dzień. Często takim działaniom towarzyszą popularyzujące kampanie, jak np. Praat mar Frysk („Mów no po fryzyjsku”) lub w Polsce „Ma tiż rozmiejemë gadac pò kaszëbskù” (Tu też umiemy mówić po kaszubsku) – nalepka informująca, że w danym urzędzie czy sklepie bez problemu można „dogadać się” po kaszubsku.

Innym pomysłem jest nauczanie imersyjne (ang. immersion – zanurzenie), które polega na nauczaniu w przedszkolach i szkołach języka zagrożonego jako podstawowego, dlatego też wszystkie napisy, książki i inne pomoce dydaktyczne występują w tym języku, natomiast język oficjalny danego kraju uczony jest jak język obcy. Ciekawym przykładem zastosowania imersji w uczeniu języka są tzw. „gniazda językowe” (ang. language nests), w których rolę nauczycieli w przedszkolach (lub pierwszych klasach nauczania początkowego) pełnią m.in. babcie i dziadkowie – ostatni biegli użytkownicy zamierającego języka. Uczenie w „gniazdach językowych” odniosło duży sukces w nauczaniu języka maoryskiego w Nowej Zelandii, hawajskiego (Hawaii) na Hawajach, języków azteckich i majańskich, czyli rdzennych języków Meksyku, sukces odniosła też sieć przedszkolna Witaj! ucząca języka dolnołużyckiego w Niemczech.

Języki zagrożone w Polsce

Atlas Języków Zagrożonych wymienia w Polsce dziewięć języków zagrożonych wyginięciem: kaszubski, dolnosaksoński, białoruski, poleski, romski, rusiński, słowiński, wilamowski oraz jidysz. Najsilniej zagrożony jest należący do grupy języków zachodniogermańskich wymysiöeryś, czyli język wilamowski, którym posługuje się zaledwie około 70 starszych mieszkańców Wilamowic koło Bielska Białej. Wilamowski to język synkretyczny, który powstał z dialektów niemieckich, niderlandzkich i fryzyjskich dzięki potomkom holenderskich i niemieckich osadników, którzy osiedlili się w Wilamowicach w XIII wieku i stworzyli tam odrębną kulturę. Oryginalnego języka wilamowiczów można posłuchać tutaj. W 1945 roku zakazano używania języka wilamowskiego, ale zakaz ten uchylono w 1956 roku, wraz z osłabnięciem reżimu komunistycznego. Język wilamowski wykształcił nawet własną literaturę, a najbardziej znanym autorem jest Florian Biesik, który stworzył m.in. „Of jer wełt” („Na tamtym świecie”), poemat napisany na wzór „Boskiej Komedii” Dantego. O zachowanie języka i kultury wilamowickiej walczy Stowarzyszenie Na Rzecz Zachowania Dziedzictwa Kulturowego Miasta Wilamowice „Wilamowianie”.

Podejmij wyzwanie:
Postaraj się nauczyć kilku zwrotów z jednego z dziewięciu języków zagrożonego wymarciem w Polsce. Pomóc może Ci w tym przede wszystkim Internet.

Jedynym językiem zagrożonym, który prawnie posiada w Polsce status języka regionalnego, jest oczywiście kaszubski (kaszëbsczi jãzëk, kaszëbskô mòwa). Język regionalny to na terenie Europy odmiana języka rdzennego, który nie jest językiem mniejszości narodowej, jest natomiast blisko spokrewniony z językiem większości (językiem oficjalnym państwa), a historycznie rozwijał się równolegle do języka oficjalnego.
Obecnie kaszubski przeżywa renesans, od 2009 roku jest silnie rewitalizowany w związku z wprowadzeniem w życie wymogów Europejskiej karty języków regionalnych i mniejszościowych. Pojawiły się dwujęzyczne nazwy miasteczek, witryn, powstało kaszubskie radio, wydaje się książki i czasopisma, a nawet odprawia liturgię w kościołach po kaszubsku. Ponad 10 000 osób uczy się języka kaszubskiego w kilkudziesięciu szkołach, od 2005 roku można zdawać z kaszubskiego maturę, a od 2009 roku Uniwersytet Gdański oferuje możliwość studiowania specjalizacji – nauczanie języka polskiego oraz wiedzy o języku i kulturze kaszubskiej. Z literaturą kaszubską można zapoznać się szeroko w Internecie.

Nie każdy język zagrożony wymarciem miał tyle szczęścia, np. język Łemków, uznawanych w Polsce za mniejszość etniczną trafił zaledwie do nauczania w kilku szkołach w 2001 roku, mimo że Spis Powszechny z 2011 roku wykazał, że w Polsce językiem łemkowskim w kontaktach domowych posługuje się około 7 tysięcy osób. Więcej o języku Łemków można dowiedzieć się ze strony www.lemko.org.

Jeśli nie będziemy dbać o zachowanie języków rdzennych, ogołocimy bezpowrotnie część naszej kultury i różnorodność świata. Warto o tym pamiętać!

0
Dodaj Komentarz
  • 20
  • 12
  • 9