Lokalna legenda uzupełnia tragiczne wydarzenia. Otóż Maria początkowo miała rozkochać w sobie pewnego łowczego, lecz po pewnym czasie zakochała się w innym mężczyźnie. Nastał w końcu dzień, w którym wyznała narzeczonemu, iż kocha kogoś innego i chce być z tym człowiekiem do końca swych dni. Łowczy nie mógł pogodzić się z zerwaniem zaręczyn, więc postanowił się zemścić… Pewien czas potem zakochani jechali powozem w towarzystwie gości, by zawrzeć związek małżeński. Kiedy orszak zbliżał się do lasu, z zarośli wyskoczył pogardzony uprzednio narzeczony, zadając śmiertelny cios pannie młodej. Młoda kobieta zmarła na miejscu, zaś morderca, choć próbował uciec, został niebawem schwytany. Oprócz surowej kary, musiał wyciosać ów krzyż i postawić go na rozstaju dróg.

  Dla utrwalenia po wsze czasy tej smutnej historii, tutejszy proboszcz nakazał w pod koniec XIX stulecia wykuć pamiątkową inskrypcję. Sęk w tym, iż krzyż wydaje się dużo starszy, aniżeli podaje lokalny i zapewne mocno wypaczony przekaz. Niewykluczone, iż wykorzystano stojący krzyż pokutny (pojednania), by wyjaśnić jego pochodzenie wśród miejscowych. Zwłaszcza, że istnieje wiele wersji legendy, a w każdej z nich pojawia się inne narzędzie mordu (nóż, widły, strzelba) oraz kres żywota mordercy (kara śmierci, samobójstwo, ucieczka). Dlatego opowieść tę należy wysłuchać z przymrużeniem oka, choć nie zmienia to faktu, iż przed wiekami doszło tutaj do dramatu…

Tekst: Szymon Wrzesiński